górnik, psycholog, psychoterapeuta,
zapalony podróżnik
Wiek: 40 lat
Wzrost: 2 m
Waga przed operacją 179 kg
Waga obecna: 103 kg
Po zabiegu bariatrycznym
Dlaczego zdecydował się pan na leczenie otyłości?
Paweł Borsucki: Zaczęło się od mojej pasji, a jest nią podróżowanie po świecie. Przez wiele lat byłem otyły i niejednokrotnie było to dla mnie problematyczne w podróży. Podczas ostatniego wyjazdu do Kambodży problem był tak uciążliwy, że postanowiłem coś z nim zrobić. Przy mojej wadze – wtedy 166 kg – miałem
problem z chodzeniem w dużym upale. Kłopot był też w samolocie, ponieważ trudno było się zmieścić w fotelu. Oprócz podróży otyłość była też problemem w pracy. Z taką wagą w górnictwie w każdej chwili mogą pojawić się zagrożenia, mogłem na przykład na dole dostać zawału. Gdy moja waga spadła, wszystkie te zagrożenia zmniejszyły się.
Jaką metodę leczenia pan wybrał?
Paweł Borsucki: 3 lata temu miałem założony balon żołądkowy. Przy wzroście 2 metrów ważyłem wtedy prawie 200 kilo. Z balonem żołądkowym schudłem w 3 miesiące do 145 kg. Ta waga utrzymywała przez pierwszy rok, ale niestety znów zaczęła rosnąć i wzrosła do 179 kg. Wtedy, po konsultacji z lekarzem, zdecydowałem się na rękawową resekcję żołądka. Szczerze mówiąc, żałuję, że nie zrobiłem tego 10 lat wcześniej. Gdybym wiedział, że są takie skuteczne metody leczenia, zdecydowałbym się dużo wcześniej.
Czy próbował pan przed operacją innych metod leczenia otyłości?
Paweł Borsucki: Brałem dwa rodzaje leków. Po jednym z nich nawet ładnie schudłem, ale niestety miałem bardzo szybki efekt jo-jo.
Jak długo był pan otyły i z czego według pana wynikała otyłość?
Paweł Borsucki: To były nawyki żywieniowe wyniesione z domu. Moi rodzice są również otyli. Od dziecka miałem też problem z hormonem wzrostu IGF-1. W bardzo krótkim czasie w wieku dojrzewania skoczyłem o 10 cm wzrostu, lecz pomimo tego nagłego skoku wzrostu otyłość się utrzymała.
Jaką rolę w procesie leczenia odegrało wsparcie rodziny i bliskich?
Paweł Borsucki: Kiedy jest wsparcie, jest łatwiej. Ja dostałem takie wsparcie od bliskich. Ale jest wiele osób, które nie mają tego wsparcia i szukają go w internecie. Trzeba na to uważać, ponieważ każdy opowiada ze swojego punktu widzenia. Nie wolno się sugerować wszystkimi opiniami. Najważniejsze jest wsparcie najbliższego otoczenia.
Jak wyglądał pobyt w szpitalu, jakie są pana wrażenia po operacji?
Paweł Borsucki: Ja miałem operację w prywatnym szpitalu. Strasznie bałem się operacji i większość badań zrobiłem sobie sam, żeby jak najlepiej przygotować się do zabiegu i uniknąć niespodzianek, choć w tym szpitalu wszystkie badania i tak były przewidziane. W piątek zostałem umieszczony w hotelu, a kolejnego dnia zostałem zawieziony do kliniki. W poniedziałek wyszedłem jak nowo narodzony. Po 4 dniach od operacji wróciłem do pracy.
Wszystko było doskonale zorganizowane, a lekarze i personel szpitala dobrze się mną zaopiekowali. Jesteśmy w stałym kontakcie – dzwonią i pytają mnie o samopoczucie, czy czegoś mi brakuje. Albo na przykład wychodzą z propozycją, czy potrzebuję kontaktu z dietetykiem lub innym specjalistą. Za wszystko się oczywiście płaci, ale ja nie mam tego problemu, bo mam prywatne ubezpieczenie.
Jak szybko waga spadała i jak pan odczuwał te zmiany?
Paweł Borsucki: Po powrocie do domu waga spadała jak szalona. Przed operacją mój żołądek, miał 7 litrów pojemności, a po operacji mam 125 mililitrów pojemności. Jest to ogromna różnica. Na przykład, kiedy piję coś, to nie mogę już nic zjeść, nie ma takiej opcji, muszę odczekać pół godziny. Chyba że troszkę się napiję i zjem coś małego.
Czy ta waga nadal spada?
Paweł Borsucki: Tak, ale to jest dziwne, ponieważ jak jem więcej, to waga leci na łeb na szyję, a kiedy nie jem, waga stoi. Lekarz tłumaczył mi, że organizm musi coś spalać, a jak nic nie jesz, to nie ma czego spalać. Wiele osób ma też problem z piciem, bo nie chce się pić. Bardzo łatwo można odwodnić organizm, a on potrzebuje wody. Ja potrafiłem cały dzień nic nie pić.
Jak dzisiaj wygląda pana dieta?
Paweł Borsucki: Mogę wszystko jeść, ale w bardzo małych ilościach. Powiem na przykładzie dzisiejszego śniadania: to były 2 malutkie pomidorki koktajlowe, które popiłem trochę wodą. Na drugie śniadanie jadłem mus dla dzieci, taki w słoiczku. Wszyscy się śmieją, że ja takie rzeczy jadam. Jak w domu są na przykład pierogi na obiad, to ja zjem jednego pieroga, bo więcej nie dam rady. Jem 5 posiłków dziennie, do 6-7 nawet, ale bardzo małe ilości.
Ile czasu trwała dieta pooperacyjna, zanim pan mógł zjeść wszystko, na co miał pan ochotę?
Paweł Borsucki: Dziesięć tygodni.
Jaka była pana ulubiona potrawa przed operacją i czy wciąż jest ta sama?
Paweł Borsucki: Tak, jest dokładnie ta sama, czyli zupa wietnamska. To jest taka ostra zupa zagęszczona, pełna warzyw, przeważnie też wieprzowina w niej jest.
Ale dużo jest produktów, które lubiłem przed operacją, a teraz w ogóle nie mogę ich jeść czy pić, np. coca cola.
Nie smakuje panu czy źle się pan czuje po wypiciu?
Paweł Borsucki: Nie smakuje, bo podobno zmieniają się kubki smakowe po takiej operacji.
Czy przy takich małych ilościach jedzenia, które pan dziś spożywa, czuje się pan dobrze? Nie czuje się pan osłabiony?
Paweł Borsucki: Witaminy trzeba zażywać. Podobno już po pół roku, kiedy się w miarę wróci do jedzenia, to trzeba witaminy zażywać.
Czy po tak znacznej utracie wagi czuł pan dużą różnicę w odbiorze przez ludzi w pana otoczeniu, w pracy?
Paweł Borsucki: Tak, ludzie mi mówią, że schudłem bardzo fajnie. Nie mogłem wejść wcześniej na 3. piętro, a teraz wchodzę bez problemu i nic po mnie nie widać. Bo taka jest prawda, teraz potrafię wejść na 10. piętro i nic mi nie jest.
Przejdźmy do kwestii wizualnej ciała. Czy ma pan problem z nadmiarem skóry i myśli o operacji plastycznej?
Paweł Borsucki: W moim wypadku problem z nadmiarem skóry jest obecny, ponieważ miałem bardzo duży brzuch. Za rok planuję operację plastyczną brzucha. Niestety, NFZ tego nie refunduje. No i niestety trzeba o tę skórę dbać, ponieważ wydziela nieprzyjemny zapach. Tego się nigdzie nie mówi i nie ma informacji na ten temat, że osoba po operacji powinna się spotkać z dermatologiem. Nie ma informacji, jak dbać o skórę, jakich środków używać.
Czy korzystał pan z pomocy dietetyka, psychologa, rehabilitanta lub innych ekspertów?
Paweł Borsucki: Nie korzystałem. Nie miałem takiej potrzeby. Korzystałem natomiast z porady dermatologa, ponieważ od małego choruję na alergię i przy tych dużych zwisach skóry z brzucha miałem problem ze skórą. Musiałem się pilnie udać do dermatologa, żeby zmienić szampon, którego używam, oraz płyn do kąpieli.
Dodam jeszcze, że dla wielu osób ważne jest wsparcie psychologa i psychodietetyka. Nie radzą sobie po zabiegu bariatrycznym, ponieważ jadły do tej pory słodkości i ta zmiana żywieniowa jest zbyt duża dla nich. Ja na przykład nigdy nie lubiłem słodkości, więc jest mi trochę łatwiej.
Czy miał pan przed operacją dolegliwości, które ustąpiły po schudnięciu?
Paweł Borsucki: Tak. Każdy miał jakąś chorobę przed zabiegami, ja również miałem całą litanię w swoim przypadku – od nadciśnienia przez problemy ze stawami, kręgosłupem, miałem też astmę i refluks żołądkowy. Teraz wszystko mi się cofnęło z wyjątkiem alergii.
Co jest najważniejsze według pana w całej zmianie?
Paweł Borsucki: Samopoczucie, czyli jak cię odbierają inni i jak ty sam czujesz się ze sobą. Ja teraz czuję się wyśmienicie.
Jakie było pana samopoczucie przed operacją?
Paweł Borsucki: Zmęczenie, senność, wybicie z rytmu, a teraz człowiek chce żyć. Mam 40 lat i uważam, że w tej chwili cofnąłem się o 10 lat spokojnie i bardzo się z tego cieszę.
Co jest dla pana teraz największym wyzwaniem?
Paweł Borsucki: Jedzenie podczas podróży zagranicznych. Brak informacji na temat żywienia za granicą po operacji bariatrycznej. Oczywiście jakoś sobie radzę – byłem operowany w czerwcu, a w wakacje byliśmy w Czarnogórze i wziąłem sobie dużo słoiczków.
Poza tym do 5 lat żołądek może powrócić do swojej wcześniejszej objętości i tutaj wszystko zależy ode mnie. Jeśli będę się zdrowo odżywiał, to żołądek się nie powiększy, jeśli nie będę się napychał, np. napojami gazowanymi. Ale jeśli dojdę do momentu, kiedy waga będzie wzrastać, trzeba się będzie udać do dietetyka albo poddać reoperacji i zrobić wtedy wyłączenie żołądkowe.
Czy po operacji wystąpiły u pana jakieś dolegliwości ze strony układu trawiennego?
Paweł Borsucki: W zasadzie to czuję się dobrze. Zdarzają się takie momenty, gdy mnie boli żołądek, ale wtedy wiem, że zjadłem coś nieodpowiedniego. W zeszłym tygodniu na przykład kupiłem sobie sok z kapusty. I to był błąd.
Mało się też mówi o problemach z wypróżnianiem. Przy tak małych ilościach jedzenia dzieje się to raz na tydzień.
Co chciałby pan przekazać osobom, które borykają się z otyłością?
Paweł Borsucki: Weź się do roboty. Im dłużej to przeciągasz, tym więcej na tym tracisz.
A jeśli ktoś chciałby porozmawiać, zapraszam na mojego Facebooka.